Składniki aktywne szamponu to:
- hydrolizowane proteiny owsa, które wykazują działanie ochronne i wzmacniające oraz ułatwiają rozczesywanie i zapobiegają rozdwajaniu się włosów;
- hydrolizowane proteiny pszenicy, które działają regenerująco, odbudowują zniszczone wewnętrzne struktury włosa oraz zapobiegają ich elektryzowaniu się;
- olejek z trawy cytrynowej, który reguluje wydzielanie sebum (stąd świetne działanie odświeżające), pielęgnuje skórę głowy, działa antybakteryjnie, zapobiega łupieżowi a także wzmacnia cebulki włosa i stymuluje włosy do wzrostu (nie mierzę włosów, więc nie jestem w stanie tego sprawdzić, ale przez ostatni miesiąc chyba faktycznie więcej urosły - co może być zasługą kumulacji różnych wspomagaczy);
- miód, który silnie nawilża, nadaje włosom gładkość, nie obciążając ich;
- kwas mlekowy, który pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia, pobudza skórę do regeneracji i wzmacnia jej barierę ochronną.
- panthenol o właściwościach silnie regenerujących i nawilżających wzmacnia i pogrubia włosy, nadaje im połysk oraz zapobiega rozdwajaniu się końcówek.
Nagromadzenie wyłącznie naturalnych składników czyni ten szampon produktem wartym uwagi i atrakcyjnym - niemal idealnym. Nie dość, że dobrze myje, doczyszcza skórę głowy i włosy, odświeżą i tę świeżość przedłuża, to jeszcze odżywia, nawilża, odbudowuje i zapobiega niepożądanym zachowaniom włosów. Żeby tego wszystkiego było mało, szampon jest naprawdę bardzo wydajny. Mimo dosyć wodnistej, rzadkiej konsystencji, już niewielka ilość produktu wystarcza do dokładnego umycia głowy (ja myję tylko skórę głowy, pozwalając pianie domyć włosy podczas spłukiwania) i przez ostatni miesiąc jego stosowania (nie codziennie, bo nie było takiej potrzeby), zużyłam niecałą 1/5 butelki (do napisu Sylveco na etykiecie). Szampon zamknięty jest w smukłej, ciemnobrązowej butelce z wygodnym zamknięciem "na klik", dzięki któremu opakowanie nie ma prawa się otworzyć podczas podróży. Ten pszeniczno-owsiany szampon decydowanie został moim numerem jeden wśród szamponów, ponieważ spełnia wszystkie moje oczekiwania, jakie miałam wobec niego, czytając zapewnienia producenta, więc na pewno nie raz do niego wrócę.
Szampon możemy zakupić bezpośrednio na stronie producenta lub stacjonarnie w niektórych sklepach z kosmetykami naturalnymi i mydlarniach. Za 300ml produktu zapłacimy ok. 22zł, więc myślę, że bardzo się taka inwestycja opłaca. Ja szczerze ten szampon polecam - na moich cienkich włosach sprawdza się bardzo dobrze (zobaczymy, jak poradzi sobie latem, kiedy wzmaga się u mnie przetłuszczanie włosów i zdecydowanie częściej mam podrażnioną skórę głowy).
A czy Wy skusicie się na zakup szamponu?
Bardzo interesujący produkt :) Ciekawa jestem jak poradzi sobie latem :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu kupić coś z Sylveco :-)
OdpowiedzUsuńhttp://rozowyswiatmarthe.blogspot.com
nie słyszałam o tym produkcie :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy?:)
Fajnie, że sie sprawdził:)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś wypróbuję, kosmetyki Sylveco bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńDługo czekałam na włosowe produkty od Sylveco, ale niestety się zawiodłam. Zarówno w szamponie, jak i balsamie myjącym zastosowali cocamidopropyl betaine, na który jestem uczulona, więc nie mogę tych cudeniek wypróbować :( A szkoda, bo jak tak o nich czytam...
OdpowiedzUsuńOooch to naprawdę szkoda... :( Skóra mojej głowy zmieniała się przez lata i teraz nie jest już aż tak wymagająca (choć ma tendencję do lekkich podrażnień i swędzenia latem) i chyba żaden bardziej chemiczny składnik mnie nie uczula (przynajmniej takiego zjawiska nie zauważyłam).
OdpowiedzUsuń