sobota, 19 kwietnia 2014

Po prostu świątecznie

Studiując prawie 100km od rodzinnego domu, przyzwyczaiłam się do pędu życia w dużym mieście - tłumy ludzi, pośpiech, czas, mijający tak szybko, że aż przelewa się przez palce i znika kompletnie nie zauważony... Teraz, kiedy K. znalazł pracę, ja "pracuję" dorywczo, coraz rzadziej zjeżdżamy na weekendy do domu. Wszelkie uroczystości, urodziny, spotkania, Święta są dla mnie idealnym pretekstem do ucieczki od zgiełku miasta, aby spokojnie móc spędzić czas w rodzinnym gronie, na rozmowach, śmiechach, opowiadaniach, co nam się ostatnio przytrafiło. Mimo że każde większe święta to czas wypełniony pracą, przygotowaniami, nieraz nerwami, które i tak z łatwością można zagłuszyć, to ja uwielbiam te chwile - wtedy czuję się naprawdę jak w domu... bo wtedy właśnie jestem w DOMU! Mimo, że nazywam domem mieszkanie, do którego wracam po zajęciach, gdzie czeka na mnie mój Ukochany, tak naprawdę DOM to wciąż ten 100km dalej, z rodzicami, babcią, sobotnimi porządkami, pysznymi obiadami i rogalem na sobotnie śniadanie. Nigdy nie uważam siebie za domatorkę, ale jestem nią - wolę spędzić czas na imprezie rodzinnej niż wyszaleć się na dyskotece z obcymi ludźmi. Dlatego tak sobie cenię czas spędzony z rodziną. Mam nadzieję, że razem z K. w przyszłości zdołam stworzyć właśnie taką rodzinę i taki dom, do którego też chętnie i z przyjemnością będą wracać nasze dzieci (nie tylko, kiedy już będą dorosłe i zrozumieją, że to jest naprawdę ważne).

Dlatego z okazji tych Świąt, Świąt Wielkiej Nocy postarajcie się znaleźć choć chwilę na spędzenie czasu tylko ze swoją rodzinką, spróbujcie dojrzeć w niej tylko te dobre rzeczy i cieszcie się nimi! Życzę Wam również ogromu miłości, szczęścia w życiu, znalezienia własnego życiowego celu i siły dążenia do niego oraz przede wszystkim zdrowia. I nie zapomnijcie, co tak naprawdę liczy się w ten świąteczny czas. Wesołego Alleluja!



5 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemnie czyta się Twoje słowa :) Też jestem domatorką, uwielbiam swój dom i chociaż również studiuję prawie 100 km. od rodzinnego miasta, to co weekend lub co dwa zawsze przyjeżdżam :) Bardzo tęsknię, uwielbiam wieczorne rozmowy z rodzicami, swoje łóżko, pyszne obiady mamusi i tę cudowną atmosferę, którą mogę poczuć tylko Tam :) Życzę Ci z całego serca, abyś stworzyła ze swoim ukochanym tak piękny dom, jakim jest Twój rodzinny ;) Bo dom to nie cztery ściany, nie miejsce, ale ludzie i atmosfera :) Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!
    www.takamojaparanoja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My kiedyś też przyjeżdżaliśmy prawie w każdy weekend, ale teraz jest to już niestety niemożliwe... Myślę, że te nasze rzadsze przyjazdy sprzyjają jeszcze bardziej pozytywnym relacjom właśnie dzięki tęsknocie. A też stajemy się coraz starsi i za moment będziemy musieli sami zatroszczyć się o nasze własne domowe ognisko. :) Bardzo dziękuję za miłe słowa i również życzę Wesołych Świąt! :*

      Usuń
  2. Piękne słowa... po przeczytaniu Twojego posta również zaczęłam się zastanawiać nad paroma rzeczami. Wiele rzeczy wyniosłam ze swojego domu rodzinnego i (to już nasze drugie święta razem :) ) staram się wprowadzać do mojego domu to co wyniosłam ze swojego. Staram się stworzyć rodzinną, radosną atmosferę. Ale czy mi to wychodzi ? Nie wiem.... zapytaj za parę lat Karolka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby 100 km a może aż ale doskonale wiem o czym mowa, kiedy zjeżdżam do domu cieszę się niesamowicie, dlatego podziwiam osoby, które mają odległość zdecydowanie większą.

    OdpowiedzUsuń