Nie zaplanowaliśmy na dziś niczego szczególnego, ale zaraz po obiadku K. zabrał mnie na spacer do parku i skończyliśmy w naszej małej, ulubionej, chorzowskiej knajpce - poszliśmy na deser do Sztygarki. Jest to piękne, klimatyczne miejsce przy małym hoteliku, ze świeczkami, przygaszonym światłem, miłą obsługą, pysznymi deserami (dań obiadowych jeszcze tam nie jedliśmy) i niewygórowanymi cenami. Dzisiaj postawiliśmy na słodkości - ja zamówiłam szarlotkę na ciepło z lodami waniliowymi a K. deserek lodowy "Leśna nuta".
Oba desery były przepyszne - lody robione są na miejscu, świeżutkie ciastko z soczystym jabłkiem, porządnie ubita śmietana i sos czekoladowy - zdecydowanie spełniliśmy się kulinarnie tego popołudnia. W Sztygarce spędziliśmy jakieś pół godzinki, po czym poszliśmy na tramwaj i pojechaliśmy do Silesii, połazić po sklepach. Nie miałam szczególnego zamiaru kupować czegokolwiek, ale czasami lubię przejść po sklepach i pooglądać ładne rzeczy. Po krótkim spacerku weszliśmy do New Yorkera (zawsze można tam znaleźć coś na przecenie) i... skończyliśmy z reklamówką dwiema koszulami dla K., bo były przecenione 9.95zł!!! Kiedy wieczorem wróciliśmy do mieszkania, czekał na nas jeszcze jeden deserek - z okazji Dnia Kobiet mój brat przygotować dla mnie galaretkę z owocami, a K. załapał się przy okazji. Ten dzień można zaliczyć do naprawdę udanych.
Mimo, że nie umówiliśmy się dzisiaj z K. na randkę, nie robiliśmy dziś nic nadzwyczajnego, zawsze idealnym dopełnieniem stroju na taką okazję są piękne, wypielęgnowane i pomalowane paznokcie. Podczas takich dni, małych świąt, najlepiej sprawdzą się te w kolorze czerwonym (takie też najbardziej lubi mój K.) - na pewno podgrzeją atmosferę, podziałają na zmysły i nastroją pozytywną energią. Tym razem jednak postawiałam na niewinność i delikatność - kolor pudrowego różu idealnie odzwierciedla takie nastawienie, jest dziewczęcy i zalotny. Dodatkowo, piaskowa faktura lakieru oraz mieniące się w świetle drobinki zachęcają do spoglądania na dłonie, dotykania i pieszczenia ich - czyż nie to jest naszym celem? ;) Dziś, moje pazurki prezentowały się tak:
Do ich pomalowania, jako bazy użyłam odżywki Nail Expert Manicure z Miss Sporty, na którą nałożyłam dwie warstwy lakieru Golden Rose z kolekcji Holiday nr 63. Nie użyłam na niego żadnego top coat'u, bo nie chciałam zniszczyć piaskowego efektu. Mimo to, lakier utrzymał się w świetnej kondycji przez 3 dni - dopiero czwartego dnia piasek zaczął się wygładzać i przybrudził się w zagłębieniach. Zużycie lakieru było również widoczne przy startych końcówkach. Myślę, że i tak lakier jest bardzo trwały, bo przy regularnym "zużywaniu" dłoni (codzienne mycie naczyń, wycieranie kurzów, jedno pranie ręczne itp.) wytrzymał w świetnej kondycji te parę dni.
Mam nadzieję, że Wasz Dzień Kobiet był równie udany i spędziłyście go bardzo miło!
piękny lakier:) a miejsce, w którym byliście skradło mi serce :)
OdpowiedzUsuńBoski lakier <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie ;)