poniedziałek, 31 marca 2014

Projekt DENKO #1

Czytając posty z opisem zdenkowanych produktów, zastanawiałam się, od czego tak naprawdę się to wszystko zaczęło - chciałam dobrze się przygotować do napisania tego posta, żeby nie popełnić żadnej gafy pisząc na temat, którego sama nie wymyśliłam, a którego tematykę zaczerpnęłam z innych blogów. Jednak dobrze zrobiłam, że poczytałam trochę o "denku", ponieważ w ciągu trwania akcji projekt uległ pewnym modyfikacjom, które uważam za słuszne i logiczne. Na początku w projekcie chodziło o to, by zaprezentować produkty (ustalono, że ma to być 10 kosmetyków), które zalegają w naszych łazienkach i kosmetyczkach oraz zobowiązać się do ich regularnego stosowania i jak najszybszego zużycia. Teraz na blogach można obejrzeć zdjęcia pustych opakowań produktów wraz z ich recenzjami - i właśnie w takiej formie będziecie mogli przeczytać o moich denkach.


piątek, 28 marca 2014

Bourjois Healthy Mix

Podkład Bourjois chciałam kupić już od dłuższego czasu - nakręcały mnie pozytywne opinie, na które codziennie natrafiałam w Internecie, ale odstraszała cena. Kiedy w grudniu pojawiła się okresowa promocja -40% na kosmetyki kolorowe w Rossmannie postanowiłam nie wahać się ani chwili, ponieważ po zniżce podkład kosztował trochę ponad 30zł zamiast 60zł. Jednak go sobie nie kupiłam - powstrzymała mnie moja mamcia, która wiedziała, że pragnę tego podkładu. Musiała się przy tym zdemaskować i wiedziałam już, co znajdę pod choinką wśród prezentów od niej.

wtorek, 25 marca 2014

Kosmetyczne łupy z DM

Wypad na zakupy do czeskiego DMu planowałam już od dawna. O tej fantastycznej drogerii z niemieckimi kosmetykami wspomniałam Klaudii, którą automatycznie zaraziłam włosomaniactwem i wzmożoną pielęgnacją (w sumie tylko podsyciłam iskierkę, która się już w niej od jakiegoś czasu tliła), i która była chętna wybrać się ze mną na zagraniczne wojaże w poszukiwaniu kosmetyków idealnych do pielęgnacji naszych włosków, tańszych a niedostępnych u nas, w Polsce. Udało mi się wrócić do domku w zeszły weekend, po prawie trzytygodniowej nieobecności. Klaudia, jako że niedawno zdała egzamin na prawo jazdy i już jest pełnoprawnym kierowcą z plastikową plakietką, wzięła autko i była naszym driverem. Do Cieszyna zajechałyśmy ok. 10:30, zostawiłyśmy autko na parkingu (przezornie wykupiłyśmy 2 godziny parkowania) i skierowałyśmy się w stronę granicy. W ogóle - o drogerii DM w Czeskim Cieszynie dowiedziałam się dopiero w zeszłym roku z bloga Anwen! Tyyyle lat tam mieszkam, a nie wiedziałam, jaką perełkę mam pod nosem. Drogeria mieściła się na Rynku... no właśnie - kiedy dotarłyśmy na miejsce, zamiast niebieskiego napisu "dm", przywitała nas pastelowo pomarańczowa drogeria "tete". Tak się nastawiłam na te zakupy, że myślałam, że się rozpłaczę, tym bardziej, że tyle wspaniałości naopowiadałam Kladuni o kosmetykach i bardzo nie chciałam jej zawieść. Byłam pewna, że Czesi nie mogli sobie pozwolić na zlikwidowanie takiego wspaniałego miejsca, więc czym prędzej podpytałyśmy ekspedientkę, co się stało z poprzednią drogerią. Pani była naprawdę bardzo miła i powiedziała, że "dm" została przeniesiona (dogadałyśmy się bez problemu). Czekał nas 2,5-kilometrowy spacer, ale to nas nie zraziło - w słońcu i spiekocie, zziajane i zmęczone spacerem pod ogromną górkę (oczywiście kilka razy zbłądziłyśmy), dotarłyśmy do drogerii. Kiedy z oddali zobaczyłam machający do nas szyld, obie dostałyśmy skrzydeł i prawie wbiegłyśmy do sklepu. Aaa! Ona była jeszcze większa niż ją zapamiętałam! Oczy zaświeciły mi się do wszystkich produktów, ale miałam ograniczony budżet i już wcześniej starałam się przemyśleć, co chcę kupić. Polowałam głównie na odżywki Alverde ze względu na ich fantastyczny, naturalny skład z minimalną ilością (i tak naturalnych) konserwantów oraz na produkty Balea do codziennego stosowania.

wtorek, 18 marca 2014

Ikea

Razem z K. wyjazd do Ikei planowaliśmy już od dłuższego czasu. Nie chcieliśmy tam jechać, żeby kupić coś konkretnego, bo i niczego takiego nie potrzebowaliśmy, ale lubimy czasami popatrzeć na ładne rzeczy lub poszukać inspiracji, jak urządzić nasze przyszłe mieszkanko (choć mamy jeszcze duuużo czasu). W takich marketach zazwyczaj spędza się cały dzień, my jednak nie chcieliśmy tracić tyle czasu i cała eskapada zajęła nam jakieś 4 godziny. Niedziela była okropna - ponura, ciemna, mokra i bardzo wietrzna, ale mimo to pojechaliśmy, żeby jeszcze bardziej się nie rozleniwić, leżąc w łóżku i oglądając filmy. Oczywiście Ikea nas nie zawiodła i mogliśmy zobaczyć mnóstwo świetnych aranżacji miejsc, z których na pewno w przyszłości wybierzemy coś dla siebie.

sobota, 15 marca 2014

John Frieda | Alterra

Przygotowując się do wzmożonej, przedwiosennej pielęgnacji włosów i ciała, natknęłam się na pozytywne opinie dotyczące linii produktów marki John Frieda dla blondynek, a że w Rossmannie akurat na te produkty była promocja (20,99zł zamiast 35,99zł), zdecydowałam się na zakup. W zimie moje włosy ściemniały, nabrały szaro-mysiego, byle-jakiego koloru blond i teraz bardzo bym chciała wydobyć z nich odrobinę blasku, przywrócić im świeżość i jaśniejsze refleksy. Nigdy w życiu nie farbowałam włosów (nie licząc szalonych, wściekle różowych pasemek w gimnazjum) i nigdy nie zamierzam ich farbować, bo mimo wszystko bardzo lubię moje włosy i ich kolor, więc ten sposób na ożywienie koloru w ogóle nie wchodzi w grę. Z tej linii kosmetyków mamy do wyboru wiele produktów: szampony, odżywki, spraye, sera, ja jednak zdecydowałam się na razie na zakup jednej odżywki. Wybrałam "Sheer Blonde", tę ze wzmacniającą formułą na bazie słonecznika i białej herbaty, która ma zadanie wygładzić włosy oraz zregenerować te już zniszczone. Wczoraj użyłam jej po raz pierwszy wraz z olejem migdałowym i maską Biovax do włosów blond. Po takiej mieszance (1 łyżka odżywki, 0,5 łyżki maski, 1 łyżeczka olejku) dziś moje włosy są świetnie nawilżone, miękkie, świeże, sypkie, mocno odbite od nasady (szczególnie przy grzywce, co nie było moim celem), bardziej błyszczące i pięknie pachną. Po jednorazowej aplikacji odżywki nie jestem w stanie powiedzieć czegokolwiek o jej działaniu rozświetlającym. Zdaję sobie sprawę, że efekt odżywienia, w dużej mierze, wzmocniony jest działaniem oleju, ale mam nadzieję, że przy samodzielnym użyciu odżywki będę równie zadowolona i za miesiąc będę mogła pochwalić się ciut jaśniejszymi włosami pełnymi naturalnego blasku.

sobota, 8 marca 2014

Dzień Kobiet | Golden Rose Holiday nr 63

Drogie Kobietki! Z okazji naszego święta chciałam wszystkim Wam życzyć wszystkiego najlepszego, duuużo miłości, pieszczot, czułych słówek, miziania po pleckach każdego wieczoru, pysznych śniadanek do łóżka, ogromnych bukietów kwiatów i tony szczęścia oraz wielkiego uśmiechu od rana nie tylko dziś!

Nie zaplanowaliśmy na dziś niczego szczególnego, ale zaraz po obiadku K. zabrał mnie na spacer do parku i skończyliśmy w naszej małej, ulubionej, chorzowskiej knajpce - poszliśmy na deser do Sztygarki. Jest to piękne, klimatyczne miejsce przy małym hoteliku, ze świeczkami, przygaszonym światłem, miłą obsługą, pysznymi deserami (dań obiadowych jeszcze tam nie jedliśmy) i niewygórowanymi cenami. Dzisiaj postawiliśmy na słodkości - ja zamówiłam szarlotkę na ciepło z lodami waniliowymi a K. deserek lodowy "Leśna nuta".


wtorek, 4 marca 2014

BingoSpa

Trzy tygodnie temu napisała do mnie Klaudia (kuzynka K.), żeby pochwalić się, że wzięła udział w konkursie na stronie wizaż.pl dotyczącym firmy BingoSpa. Nie wygrała głównej nagrody, ale każda z uczestniczek konkursu otrzymała bon na zakupy na stronie bingospa.eu uprawniający do 50zł zniżki przy minimalnych zakupach za 100zł (toż to praktycznie 50% mniej!). Kochana Klaudzia od razu o mnie pomyślała, bo wie, że jeżeli chodzi o zakupy ze zniżką, promocje, rabaty, okazje, to zawsze może na mnie liczyć. Kiedyś już miałam do czynienia z kosmetykami tej firmy (i co lepsze, u mnie się sprawdziły), więc tym bardziej się ucieszyłam. Od razu zaczęłam przeglądać stronę w poszukiwaniu co ciekawszych ofert produktów. Było tego tak dużo, że nie mogłam się konkretnie zdecydować, żeby zmieścić się w moich 50zł (tak się umówiłyśmy, żeby po rabacie każda z nas zapłaciła po 25zł). Klaudii też spodobało się więcej rzeczy, więc ustaliłyśmy, że dobijemy z zamówieniem do 150zł, żeby przy okazji zgarnąć darmową wysyłkę, a żeby nam nie brakło tych paru złotych, do zamówienia dołączyła moja mama. I tak zamówiłyśmy:
- Klaudia: koncentrat z l-karnityną oraz ekstraktem z czerwonej herbaty, zestaw "Kolagenowa regeneracja" oraz zestaw "Migdały i brzoskwinie" (w skład którego wchodzi żel pod prysznic, płyn do kąpieli i mydełko);
- Mamcia: sól do stóp, koncentrat cynamonowo-kofeinowy z olejkiem arganowym;
- ja: