O spotkaniu blogerek w Czechowicach będę pewnie jeszcze wspominać nie raz, ponieważ było to naprawdę fajne doświadczenie, obfitujące w wiele nowych znajomości, mnóstwo ciekawych informacji i niespodziewanych prezentów. Jednym z nich był fantastyczny gadżet do kuchni - dzbanek do filtrowania wody od Dafi. Nigdy się nawet nie zastanawiałam nad kupnem takiego dzbanka, więc po powrocie do domu musiałam pogłebić nieco moją znikomą wiedzę na temat jego działania, używania i przydatności.
Najważniejszą funkcją i zaletą dzbanków filtrujących jest możliwość wypicia z nich wody kranowej bez obaw o nasze zdrowie. Taki filtr dba również o dobro i dłuższą użyteczność czajników i naczyń, ponieważ znacznie zmiękcza twardą wodę, dzięki czemu kamień wcześniej w niej zawarty nie osadza się na grzałkach, filtrach zmywarek i innych sprzątach narażonych na zepsucie i zużycie właśnie przez kamień. "Filtr Dafi Classic dzięki złożonej technologii zmiękcza wodę oraz usuwa z niej zanieczyszczenia mechaniczne, metale ciężkie i chlor - czyli wszystko, co zaburza jej naturalny smak" zapewnia producent. Nigdy nie zastanawiałam się nad smakiem wody - wiedziałam tylko, że nie można pić tej prosto z kranu a ta z butelki jest bardzo zdrowa, bo zawiera witaminy i minerały, ale okazuje się, że to też nie do końca tak jest. Smak wód różnych producentów naprawdę się różni! Niektóre wody są słodsze, inne bardziej gorzkie, cięższe, wyraziste (już nie wspominając o tych zdrojowych!). Muszę przyznać, ze na początku byłam nastawiona dość sceptycznie do picia przfiltrowanej "kranówy", ale naprawdę mi zasmakowała (porównując jej smak do tego, który pamiętam z dzieciństwa - kiedy na pewno nie jeden z nas napił się w lato zimnej wody prosto z kranu). Przefiltrowana woda jest delikatna, orzeźwiająca a najpyszniejsza jest taka zaraz po przefitrowaniu, jeszcze nie "odstana". Dodatkowo sami możemy wzbogacić jej smak, wrzucając do niej kilka plastrów cytryny, pomarańczy, ogórka czy liście mięty.
W dużym, kolorowym, kartonowym pudełku oprócz dzbanka znajdował się także filtr oraz książeczka z mnostwem świetnych przepisów na orzeźwiające, zimne napoje z dodatkiem owoców. Obecność filtra to naprawdę dobre rozwiązanie, które tym bardziej zachęciło mnie do natychmiastowego użycia dzbanka (że nie wspomnę już o Naczelnej, która swój egzemplarz otworzyła i wymoczyła już na spotkaniu) bez konieczności dokupywania pierwszego filtra, które pewnie odkładałabym w nieskończoność. Model, który otrzymałam to Atri Classic Mi. Dzbanek jest dosyć duży (jego pojemność to 2,4 litra, z czego 1,2 litra to woda przefiltrowana, zdatna do picia), wykonany w całości z plastiku, ma ciekawy dizajn i ładny, pastelowo-żółty kolor (choć gama kolorystyczna jest o wiele bogatsza, więc każdy znajdzie coś dla siebie) i można go myć w zmywarce. Cieszy mnie także jego funkcjonalność - jest na tyle zgrabny, że zmieści się w bocznych drzwiach lodówki. Wygodny jest też mały otwór w pokrywce, dzięki któremu nie trzeba jej ściągać, a łatwo i szybko można napełnić dzbanek wodą. Jednak mojemu Ukochanemu najbardziej podoba się sposób wydobywania się wody z dzbanka, który wygląda naprawdę... elegancko! Jego ten specyficzny kształ strumienia wody naprawdę zafascynował! Dzięki fajnemu patentowi do dzbanka nie ma prawa nic wpaść ani wlecieć, ponieważ przy "dzióbku" posiada on ruchomy element, który pozostaje zamknięty aż do momentu przechylenia go podczas nalewania wody. Dodatkową, bardzo przydatną funkcją jest obecność kalendarzowego wskaźnika wymiany filtra, dzięki któremu na pewno nie zapomnimy wymianić filtra na nowy kiedy stary się zużyje. Należy przy tym pamiętać, że jeden filtr wystarcza na używanie go przez okres jednego miesiąca lub na przefiltrowanie 150 litrów wody. Koszt takiego filtra to ok. 10zł, więc łatwo sobie obliczyć, że koszt jednego litra wody to niecałe 7 groszy! Dodajać do tego cenę dzbanka (ok. 45zł), jest to naprawdę opłacalna inwestycja, która zwróci się w ciągu paru miesięcy a używać będziemy dłużej. Wiem, że pewnie jeszcze długo nie zrezygnuję z wody butelkowanej, do której jestem przyzwyczajona, którą lubię i zawsze mam pod ręką, w torebce, ale może ograniczę kupowanie pieciolitrowych baniek wody do domu? Zobaczymy. Ja dzbanek polecam - bardzo go polubiłam, bardzo mi się podoba, jestem z niego zadowolona i bardzo się cieszę, że go dostałam, bo na pewno będzie mi długo służył.
A czy Wy macie w swoich domach dzbanki filtrujące? Co myślicie o moim? Czy sprawdziłby się także u Was?
Nigdy czegoś takiego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńJa mam większy dzbanek i korzystam z niego codziennie. Przefiltrowanej wody używam do gotowania, do picia z cytryną lub pomarańczą, dostają ją nasze kotki. Teraz już nie wyobrażam sobie domu bez tego dzbanka.
OdpowiedzUsuńWarto posiadac taki dzbanek w kuchni :) niestety woda teraz bywa strasznie niesmaczna, z kamieniem itd, a przefiltrowana naprawdę daje rade. a dzbanki Dafi do tego są naprawdę dobre i tanie.
OdpowiedzUsuńDzbanek wart jest swojej ceny ;) Nie wyobrażam sobie życia bez przefiltrowanej wody;) I kolorek jaki żywy ;D!
OdpowiedzUsuńNie używałam takiego dzbanka i chyba nie będę używać - nie przemawia do mnie picie kranówki, nawet tej przefiltrowanej. Do wszelkich celów spożywczych - picia, zup czy sosów - używam mineralnej z butelki. ;)
OdpowiedzUsuńciekawa sprawa z tm dzbankiem :) chyba się zaopatrzę w taki gadżet ze względu na straszliwie dużą ilość kamienia w naszej wodzie ;/
OdpowiedzUsuńja nie potrzebuje ale wiem, ze to super sprawa:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie:)
Kurcze no, a ja wtedy przegapiłam to spotkanie i nie wiedziałam, że jest, bo pewnie byśmy się poznały :)
OdpowiedzUsuńOjej... to straszna szkoda... :( Ale może jeszcze kiedyś uda nam się poznać w realu. :)
Usuń